Strona główna arrow Ochota Magdaleny
Imię kota
Redaktor: Joanna Gaczyńska   
24.11.2009.

 W drodze ze schroniska Andrzejówka w Górach Kamiennych do Rybnicy Leśnej mija się kopalnię melafiru.Tajemnicza nazwatej skały uruchomiła naszą wyobraźnię i wkrótce splotła się nam taka oto opowieść:

Rudy kot Melafir? Fot. A. Gawryś. Imię kota

Melafir ochoczo podrygiwał stojąc na linii startu, czekając na znak do rozpoczęcia gonitwy. Obok niego łeb w łeb równie ochoczo podrygiwał Malachit – champion ze stada ogierów w Książu. Melania mocno ściskała rękę Fryderyka, wpatrując się jednocześnie w linię startu na podrygującego tam pięknego kasztanowego Melafira. Nie tylko Melania wpatrywała się w linię startu. Całe towarzystwo, które zebrało się tego dnia na służewieckim torze wpatrywało się z niecierpliwością w tę tajemniczą linię. Wśród nich ciągle piękna Daisy von Pless z Książa, właścicielka Malachita. Ruszyli. Melania mocniej ścisnęła dłoń Fryderyka. Była bardzo zdenerwowana. Nie pochwalała przecież takiego hazardu. Ale nie było wyjścia. Od tego czy Melafir wygra zależy przyszłość jej rodziny!

A jak to się wszystko zaczęło? Fryderyk von Radost i Melania z domu Rybnicka-Leśna byli już małżeństwem do jedenastu lat. Wiodło im się różnie, zamek Radosno był już dawno w ruinie, ale ziemia ta była nadal ich własnością, a także kilka innych okolicznych wiosek. Niestety coraz mniej ich było. Fryderyk miał, bowiem pewną słabość. Grał na wyścigach. Raczej z marnym skutkiem. Melania o tym wiedziała i w związku z tym przed zawarciem małżeństwa postanowiła spisać intercyzę. Jej dobra Rybnicko-Leśne miały być jej majątkiem osobistym, na wypadek gdyby Fryderyk cały małżeński majątek, w przypływie hazardowej namiętności i szału, postawił na niewłaściwego konia. I tak się też stało. Fryderyk postawił (za dużo) na złego konia i jego rodzinny majątek przepadł. Melanii i Fryderykowi pozostały tylko dobra Rybnicko-Leśne, zastrzeżone intercyzą.

Fryderyk i Melania wraz z trojką synów i rudym kotem Melafirem przenieśli się do małego domku pod Rybnicą Leśną. Zaradna Melania rozpoczęła poszukiwania nowych dochodów. Nie mogła juz liczyć na Fryderyka, a chłopcy byli jeszcze mali. W pobliskim uzdrowisku Sokołowsko przybywało domów kuracyjnych i noclegowych. Melania postanowiła przyjmować w swoim domu letników. Toteż, gdy pewnego dnia do drzwi zapukał poszukujący noclegu tajemniczy jegomość z brodą, walizeczką i teczką nie wahała się przyjąć go pod swój dach. Jak się okazało była to bardzo szczęśliwa decyzja, wręcz przełomowy moment w życiu rodziny. Tajemniczym gościem okazał się być profesor geologii z Uniwersytetu we Lwowie, Hilary Logos, poszukujący na tym terenie nowych skał i minerałów, których jak wiadomo w tych okolicach nie brakowało.

Ku zdumieniu wszystkich na łące, na której Melania hodowla swoje stadko gęsi prof. Hilary odkrył nową nieznaną mu skałę o ciekawym rudym kolorze. Wysłał próbkę do swego uniwersyteckiego laboratorium. Po długich tygodniach oczekiwania przyszła wiadomość. Jak się okazało była to nieznana dotąd skała magmowa. Profesor bardzo się ucieszył i poprosił, aby Melania nadała tej nowej skale nazwę. Melania nie zastanawiała się długo. Tylko raz spojrzała na piec, na którym wylegiwał się piękny rudy kot Melafir i już wiedziała. Nowa skala będzie nosiła imię kota. A imię to jak można się domyślić pochodziło od imion państwa von Radost, Melanii (w zdrobnieniu Mela) i Fryderyka, zwanego czule Firkiem.

Wieść o nowej skale i odkryciu profesora poszła w świat. Gdy okazało się, że Melafir można wykorzystać w budownictwie, a w szczególności przy budowie dróg i że jest on lepszy od bazaltu lub dolomitu, gdyż „..charakteryzuje się mniejszą ścieralnością i wysoką mrozoodpornością nawet przy podwyższonej nasiąkliwości.”, rodzice Fryderyka, Państwo von Radost, nieinteresujący się dotąd losem syna i wnuków oraz synowej, postanowili odezwać się wreszcie i zainwestować w budowę kopalni. Pewnego pięknego dnia przyjechali więc do Rybnicy. Przywieźli ze sobą w podarunku dla Fryderyka pięknego dobrze zapowiadającego się źrebaka ze swojej stadniny oraz resztę gotówki ze swojego majątku.

Dzięki pomocy profesora Hilarego powstała spółka Rybnickie Kopalnie Melafiru, której głównym udziałowcem była Melania, ponieważ do niej należały dobra Rybnickie, w których znajdowały się złoża melafiru. Pozostałymi udziałowcami byli państwo von Radost, Fryderyk oraz prof. Hilary. Kopalnia rozpoczęła działalność i powoli przynosiła zyski, także dzięki pracy Fryderyka, który miał jednak swoje zalety. Był przedsiębiorczy i okazało się, że pracowity. Nie miał wcześniej możliwości rozwinąć swoich zdolności. Żył w bogatej rodzinie, nie martwiąc się o nic.

Teraz zaczął się dobry czas w życiu rodziny. I choć przez świat przeszła wielka wojna, która przyniosła niepodległość Polsce, nie zmieniło to wiele w ich życiu. Tu nadal były Niemcy. Po wojnie trzeba było budować nowe drogi i kopalnia świetnie prosperowała. Chłopcy dorośli i skończyli studia inżynierskie. Bardzo szybko zajęli się sprawami kopalni, odsuwając od nich ojca, który trochę się tym zmartwił. Jednak szybko się pocieszył, gdyż zajął się hodowlą koni wyścigowych. Młody źrebak podarowany kiedyś przez rodziców, który otrzymał oczywiście szczęśliwe imię Melafir stał się pierwszym ogierem w stajni, jeszcze przed wojną odnosząc ogromne sukcesy na wyścigach. Jego syn Melafir III rozpoczął właśnie swoją karierę wyścigową. Fryderyk trenował go osobiście. Młody Melafir zapowiadał się znakomicie, wygrał pierwszą gonitwę na nowym torze we Lwowie.

Podczas pobytu we Lwowie Fryderyk i Mela, która pojechała tam specjalnie, aby mieć na niego oko, odwiedzili prof. Hilarego. Prof. Hilary postawił na Melafira 100 złotych i dzięki temu sporo zarobił, bo jak się okazało mało tu znany Melafir, ku zaskoczeniu wielu, wygrał.

Wygrana prof. Hilarego zakiełkowała w głowie Fryderyka. Pomyślał, że postawi na Melafira choć parę złotych w najbliższej gonitwie w Warszawie. Niestety, to był pierwszy krok do powrotu do hazardu.

Fryderyk, Melafir i Mela wyjechali do Warszawy. W głowie Fryderyka kiełkowała już kolejna myśl o postawieniu paru groszy więcej. Gdy dotarli do Koluszek Fryderyk już miał w głowie nowy plan. W kopalni potrzebne były inwestycje. Synowie wprawdzie postanowili wziąć mały kredyt w Towarzystwie Kredytowym we Lwowie, ale nie mówili o tym ojcu. Takimi sprawami dzielili się tylko z matką. Ale Fryderyk wszystkiego się domyślał. Odsunięty od tych spraw postanowił sprawić rodzinie niespodziankę. Postawił na Melafira wszystkie swoje udziały w Spółce Kopalnie Melafiru. Przed samą gonitwą pochwalił się tym Meli. Mela, w której zawrzała krew, zachowała jednak spokój. Ale ona już wiedziała, że wszystko zawisło na włosku. Konie ruszyły!

Zmieniony ( 24.11.2009. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »