Strona główna arrow Beskid Niski 2003
Góry Świętokrzyskie 2003/04
Redaktor: Anna Gasek   
04.10.2009.

KORONA GÓR POLSKI

Góry Świętokrzyskie

2003/2004 rok.

Z pamiętnika podróży.

 Świętokrzyski las zimą. Fot. A. Gawryś.

Wejście koronne na najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich odbyło się porą zimową i połączone zostało z wejściem sylwestrowym.

 

Nowa Słupia – Święty Krzyż – Huta Szklana – Święta Katarzyna (29 grudnia 2003 r.)

Z Nowej Słupi szlakiem niebieskim skierowałyśmy się w stronę Św. Krzyża. Na końcu miejscowości, gdy zaczyna się podejście pod górkę stoi rzeźba zwana „Pielgrzymem”, podania głoszą, że każdego roku przesuwa się on o jedno ziarnko piasku ku górze, a jak dojdzie na szczyt, to będzie koniec świata. Muszę wszystkich uspokoić, koniec świata mamy z głowy, bo „Pielgrzyma” przybetonowali do podłoża i niech teraz spróbuje się gdzieś oddalić.

 
Od „Pielgrzyma” do klasztoru na szczycie góry idzie się 0,5 godziny, przez piękny las jodłowy, ze starymi drzewami i młodym podrostem. Klasztor na Świętym Krzyżu jest stary, piękny i natchniony, ale postawiona obok wieża telewizyjna niestety wyraźnie głosi tryumf materii nad duchem. Ze Świętego Krzyża czyli Łyśca, czyli Łysej Góry, asfaltową drogą, czerwonym szlakiem, schodzi się do Huty Szklanej, a dalej podnóżem Łysogór idzie się przez piękny bukowy las. Droga jest dość długa, ale miła. W miejscowości Kakonin szlak skręca ku szczytowi Łysicy, ale my poszłyśmy dalej podnóżem, aż do Świętej Katarzyny. Cała trasa, łącznie ze zwiedzaniem klasztoru, zajęła nam 6 godzin. Po drodze spotkałyśmy całkiem żwawą żmiję zygzakowatą, co nas trochę zdziwiło, bo to dla gadów pora na spanie, a nie na obsykiwanie podróżnych. 
Krajobraz świętokrzyski zimą. Fot. A. Gawryś. 

 

Święta Katarzyna – Góry Świętokrzyskie: Łysica 611,8 m n.p.m. - Święta Katarzyna (31 grudnia 2003 r.)

Czerwonym szlakiem podchodzi się średnio ostro, czasami na drodze jest sporo kamieni, teraz oblodzonych, co trochę utrudnia podejście. Pierwszy szczyt Łysicy spływa klasycznym gołoborzem na północno zachodnią stronę, do głównego wierzchołka jest jeszcze 5 minut, i tak po 50 minutach o 1200 stanęłyśmy na najwyższym szczycie Gór Świętokrzyskich, Łysicy 611,8 m.

W drodze pięknie świergoliła nam jakaś ptaszyna, zupełnie jak na święto wiosny, coś się tutaj zwierzętom chyba pomyliło.

Święta Katarzyna – Łysica – Święta Katarzyna (31 grudnia 2003 r./ 1 stycznia 2004 rok).  

Podczas nocnego podejścia zaczął padać śnieg, zrobiło się puszyście, ale trzeba było bardzo uważać, bo ruchome kamienie przysypane śniegiem, zaczynały pod stopą żyć własnym życiem. Na szczyt posuwało ze wszystkich stron mnóstwo ludzi z pochodniami, latarkami, dlatego toast na wierzchołku był gwarny i ludny.

Bodzentyn – Święta Katarzyna.

Bodzentyn to bardzo miłe miasteczko z dwoma rynkami, malutkimi domkami i ruinami rezydencji krakowskich biskupów. Pozostałości zamku leżą na skarpie pod którą uroczo meandruje rzeczka Psarka. W budowli nie zachowała się żadna wieża, czy baszta, ale jest portal bramy z czerwonego piaskowca, niestety pomazany sprayem. Gdy oglądałyśmy resztki świetności zamku i czytałyśmy bazgroły pseudo turystów, przyplątała się do nas Opowieść o rycerzu i Żabie .

Z Bodzentyna wracałyśmy niebieskim szlakiem, droga jest ciekawa, ale w kopnym śniegu powyżej kostek i ciągłą dostawą z góry, droga była dość męcząca i pod koniec trochę już się dłużyła.
 

 Ruiny zamku w Bodzentynie. Fot. A. Gawryś.

 

 

Więcej opowieści koronnych

 

Powrót do strony głównej.  

   

Zmieniony ( 24.11.2009. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »