Niektórzy siedzą wbrew swojej woli, i to przez wiele lat. Często twierdzą, że za niewinność. My przysiadamy na własne życzenie, ale tylko na chwilkę - zaledwie na parę godzin. Co kilka-kilkanaście miesięcy umawiamy się na warsztaty plastyczne. Te krótkie chwile wspólnego siedzenia bardzo sobie cenimy, bo to czas tylko dla nas, pełen twórczego zapału, szalonych pomysłów i awangardowych realizacji. Efekty naszych działań można zobaczyć na zamieszczonych poniżej zdjęciach, ale nie one są najważniejsze. Liczy się samo tworzenie, robienie czegoś z niczego: powoływanie do istnienia aniołków, zwierzątek, kwiatów, czy krajobrazów (jedynym wyjątkiem pod tym względem były „Warsztaty destrukcyjne” z okazji Tłustego Czwartku, podczas których żarliśmy pączki!). Ważne jest również to, że świetnie bawimy się razem, ucząc się nawzajem od siebie. To coś w rodzaju „towarzyskiego darcia pierza” na miarę naszych czasów... Terapia igłą? Tak, tylko że nie wbijamy jej sobie w ciało w ramach akupunktury, a w filc, na którym wyszywamy piękne wzory! Nawet jeśli kłujemy się igłą, to tylko przypadkowo, a i tak przynosi nam to wielką ulgę. | |