Moja trwająca zaledwie kilka dni podróż do Ziemi Świętej nie miała charakteru typowej pielgrzymki parafialnej. Pielgrzymowałam do kolebki naszej cywilizacji - patrzyłam na mury Jerycha ze świadomością, że jest to prawdopodobnie najstarsze miasto na Ziemi. Poznawałam krainę, w której narodziło się rolnictwo, leżącej w obrębie tzw. Żyznego Półksiężyca (rejonu Bliskiego Wschodu, na terenie którego przed tysiącami lat udomowiono większość gatunków zbóż i wynaleziono orkę). W moich oczach Ziemia Święta jest tak samo święta dla wyznawców judaizmu, jak i dla chrześcijan i muzułmanów. Nie uważam, by któraś ze stron odwiecznego konfliktu o ten maleńki spłachetek ziemi miała do niego większe prawa. Świadomie zrezygnowałam z fotografii przedstawiających cele pielgrzymek chrześcijańskich, bo widoki te można znaleźć bez trudu w książkach i Internecie. Chciałam pokazać trochę mniej znane oblicze kraju, w którym wyznawcy trzech największych religii monoteistycznych uczą się żyć obok siebie.  W obrębie państwa Izrael, granicę pomiędzy światem żydowskim a muzułmańskim wyznacza tzw. mur palestyński. Nazwa muru jest bardzo trafna, bowiem według miejscowej plotki, prace nad jego wzniesieniem wykonywali Palestyńczycy, pracując pod kierownictwem Izraelczyków, a wzniesiono go podobno za pieniądze Amerykanów... 
Mur stanowi nie tylko granicę oddzielającą tereny Autonomii Palestyńskiej od obszarów znajdujących się pod rządami Izraela. To także kilometry betonowych ścian, na które mieszkańcy rozładowują swoje emocje za pomocą sprayu. Na tą wybitnie zaangażowaną twórczość składają się bohomazy i całkiem niezłe rysunki, kleksy po rozbitych puszkach z farbą i wzniosłe cytaty (np. słowa Nelsona Mandeli: „Only free men can negotiate”). Widziałam też napomnienie „This is not a game!”, napisane nad grą w „kółko i krzyżyk” - zamiast kółek i krzyżyków, wyrysowano na niej izraelskie gwiazdy i islamskie półksiężyce.
Po palestyńskiej stronie granicy nawet zewnętrzny wystrój domów nawiązuje do napiętych stosunków pomiędzy Izraelczykami a Palestyńczykami (to świetne zdjęcie niestety nie jest moje, wyprosiłam je od jednego ze współtowarzyszy podróży...). Jerozolima 
Muszę przyznać, że panorama Jerozolimy z Góry Oliwnej to chyba najbardziej znany widok miasta. Jest to tak niezwykle piękne miejsce, że nie mogłam się powstrzymać przed zamieszczeniem tej „widokówki”. Na pierwszym planie widać rozległe nekropolie na zboczach Góry Oliwnej. „Miejscówka” na takim cmentarzu jest niezwykle droga, bo podobno zapewnia pierwszeństwo w kolejce do Sądu Ostatecznego. Leżąca poniżej Dolina Cedronu (zwana w tym miejscu Doliną Jozafata, co znaczy „Jahwe osądził”) ma być miejscem, w którym zgromadzą się dusze umarłych w dniu końca świata. Po przeciwnej stronie Doliny widać Plac Świątyni, na którym błyszczy złota Kopuła Skały. W murze otaczającym Plac jest Złota Brama. Chrześcijanie twierdzą, że tędy wiodła trasa tryumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. To tu według tradycji nastąpiło spotkanie Joachima i Św. Anny, które zaowocowało cudownym poczęciem Marii Panny. Żydzi wierzą, że tędy powracający na Ziemię Mesjasz wejdzie do Jerozolimy. Na złość wyznawcom judaizmu, muzułmanie zamurowali Bramę w VII w. n.e. A może zrobili to ze strachu przed nadejściem Proroka?
Meczet przykryty kopułą ze szczerego złota (podobno to wart 14 mln dolarów dar króla Jordanii Hussaina) to Kopuła Skały. W swym wnętrzu (niestety, niedostępnym dla turystów) skrywa niezwykłą skałę, którą archeologowie uważają za fragment ołtarza ofiarnego z czasów Drugiej Świątyni Heroda Wielkiego. Tradycja mówi jednak o dużo wcześniejszych wydarzeniach: Abraham miał tu złożyć ofiarę ze swego syna Izaaka. Według muzułmanów, o kamień ten była oparta drabina, po której Mahomet wstąpił do nieba podczas swojej cudownej nocnej podróży do tronu Allacha. Przed Kopułą Skały widać wspartą na 17 kolumnach Kopułę Łańcucha.  Kopuła Łańcucha - jej nazwa jest związana z legendą mówiącą o zwisającym niegdyś ze sklepienia łańcuchu, zawieszonym przez króla Salomona. Ci, którzy składali fałszywe świadectwo trzymając łańcuch w ręku, ginęli rażeni piorunem.
Obie budowle są pokryte kunsztownymi mozaikami i efektownymi kamiennymi płytami. Jeden z marmurów na Kopule Skały ma rysunek przypominający dwie głowy szatana. Mają być one ostrzeżeniem o dwoistości świata nadprzyrodzonego...  Na platformę Kopuły Skały prowadzi 8 ciągów schodów, na szczycie których stoją arkady, zwane kanatirami lub mawazinami, czyli wagami. Muzułmanie wierzą, że podczas Sądu Ostatecznego na łukach tych zostaną zawieszone szale sprawiedliwości, odważające ludzkie serca. 
W róg muru oporowego podtrzymującego Wzgórze Świątyni wbudowane są ogromne kamienne bloki z charakterystycznie wyrzeźbionymi krawędziami. To oryginalne fragmenty, wzniesione za czasów Heroda Wielkiego. Widoczna powyżej kopuła wieńczy meczet Al Aqsa (“najdalszy”). Zbudowano go w leżącym najdalej na zachód od Mekki punkcie, w którym Mahomet stanął podczas cudownej podróży do tronu Allacha.
Ten odcinek muru okalającego Wzgórze Świątynne to tzw. Mur Zachodni lub Ściana Płaczu. Żydzi opłakują tu zburzenie Drugiej Świątyni w 70 r. n.e. Pomiędzy kamienie pochodzące z czasów Heroda Wielkiego wierni wkładają karteczki z intencjami. Przy Ścianie Płaczu Żydzi wspominają stojącą tu niegdyś Pierwszą i Drugą Świątynię, wierząc, że Trzecia Świątynia zstąpi z nieba w dniu końca świata. To jedyne świątynie znane Żydom. Synagogi są przez nich uważane jedynie za domy modlitwy. 
Głęboko wierzący Żydzi odchodzą spod Ściany Płaczu, krocząc do tyłu, żeby nie odwrócić się do niej plecami. Widoczny na zdjęciu młodzieniec zwrócił moją uwagę. Dreptał co prawda z szacunkiem do tyłu, ale ukradkiem strzelał oczami na boki i sprawdzał, czy jego zachowanie jest zauważane. Był to prawdopodobnie sprytny żebrak, pozujący na rozmodlonego chasyda i żerujący na naiwności turystów. 
Wprost z tunelu wiodącego spod żydowskiej Ściany Płaczu, można trafić do muzułmańskiej dzielnicy Jerozolimy. Przez tutejszy bazar przebiega Via Dolorosa - nad głowami Palestyńczyków widać łuk nad wejściem do czwartej stacji Drogi Krzyżowej.
Równie egzotycznie wygląda bazar w dzielnicy izraelskiej, za sprawą tradycyjnych strojów chasydów. |