Strona główna arrow Indeks szczytów

Gościmy

Indeks szczytów
Redaktor: Anna Gawryś, Joanna Gawryś   
11.02.2010.

 Babia Góra vel Diablak, 1725 m n.p.m.      Góra rajska

Beskid Żywiecki

(najwyższy szczyt)

Babia Góra. Fot. J. Gawryś. 

Perć Akademików - Babia Góra. Fot. A. Gawryś. 

Wysokość (druga po Rysach góra w zestawieniu koronnym), bogactwo krajobrazów i zapierająca dech panorama ze szczytu czynią z Babiej prawdziwą perłę w Koronie. Wspinamy się wśród puszystych lasów regla dolnego i górnego, tajemniczych zarośli piętra kosodrzewiny, wreszcie wśród hal z wieloma unikatowymi roślinami alpejskimi i pokrytych porostami głazów. Pięknie jak w raju, ale też niełatwo się tu dostać: Babia to góra dla odpowiedzialnych, bywa trudna i niebezpieczna. Jako najwyższy punkt w okolicy przyciąga złe pogody, na szczycie wieje jak szalone i bywa lodowato także latem, a ekscytujące wejście z łańcuchami Percią Akademików trudnością dorównuje niektórym szlakom Tatr Wysokich.

 Na Diablak wiedzie cała siatka szlaków: najtrudniejszy odcinek (zamknięty zimą) to żółty szlak za schroniskiem Markowe Szczawiny; kto nie chce wspinać się tą skalistą dróżką, może na rozstajach przy schronisku wybrać łagodniejszy szlak czerwony, albo też zdobywać Babią Górę od Przełęczy Krowiarki (czerwony szlak) lub Jałowieckiej Południowej niebieskim i zielonym, lub tylko zielonym z południa.

 

Biskupia Kopa, 889m n.p.m.           Góra dla żądnych wiedzy
Góry Opawskie 

(najwyższy szczyt)

 Stosunkowo stroma, ale przyjemna. Z daleka – w komplecie ze Srebrną Kopą – przypomina biskupią mitrę, ale nazwa jest też aluzją do faktu, że góra wyznaczała granicę między dwoma biskupstwami (dziś leży na granicy polsko-czeskiej). Pod szczytem bardzo sympatyczne schronisko, a na szczycie miłą atrakcję stanowi wieża widokowa wystawiona w 1898 r. ku czci Franciszka Józefa. Wspiąwszy się na wieżyczkę, możemy podziwiać szeroką, rzetelnie opisaną panoramę. Widać stąd wiele szczytów koronnych – dla zdobywcy pożyteczna rzecz, zobaczyć, co już zdobył, a co wciąż przed nim.

Dostać się tu można szlakiem czerwonym lub żółtym, z Pokrzywnej lub Jarmołtówka albo ścieżką dydaktyczną z Pokrzywnej.

 

Borowa,853 m n.p.m.                         Góra lesista
Góry Wałbrzyskie
(najwyższy szczyt?)

Borową, zgodnie z nazwą, porasta ciemny las, więc na imponujące widoki nie ma co liczyć. Na pewno mniej atrakcyjna od popularnego Chełmca, jest chyba jednak od niego wyższa (tak twierdzi większość źródeł), toteż zdobywając Koronę, trzeba zahaczyć i o nią, np. szlakiem niebieskim lub czerwonym z Wałbrzycha. albo zielonym i potem czerwonym od schroniska Andrzejówka.

Chełmiec,  851/869/889 m n.p.m.       Góra kontrowersyjna
Góry Wałbrzyskie

Chełmiec - widok z wałbrzyskiej ulicy. Fot. J. Gawryś. Niezbyt wysoki, ale przystojny: pokryty malowniczymi lasami i łąkami, nie bardzo męczący, a ponadto nadzwyczaj wygodnie uplasowany – prawie w mieście, dzięki czemu stanowi ulubiony cel niedzielnych wycieczek wałbrzyszan. Na szczycie znajdziemy wieżę widokową z końca XIX w. (latem 2007 w remoncie), wysoki krzyż, który kończy poświęconą górnikom Drogę Krzyżową , a także miejsca piknikowo-ogniskowe. Jest tylko jeden problem: nie ma zgody co do wysokości Chełmca, różne źródła podają różne dane. Najpopularniejsza opcja to 851 m n.p.m., co czyni zeń drugą po Borowej górę w paśmie, ale trzeba przyznać, że to on jest ciekawszy.

Wiedzie tu zielony szlak - początek w Boguszowie-Gorcach (wzdłuż niego biegnie Droga Krzyżowa), a także żółty z Wałbrzycha.

 

Czupel, 934 m n.p.m.                     Góra dla koneserów.
Beskid Mały
(najwyższy szczyt
)
Widoków z niego nie ma, podchodzi się jak na osiedlową górkę, żadnych rzadkich storczyków na stoku, żadnych urokliwych polanek, drogi nie przebiegają rącze łanie...
Jaka nazwa, taka góra... taki Czupel po prostu.
Ale jeśli się jest zdobywcą Korony Gór Polski, wejśc trzeba!

A wchodzi się czerwonym szlakiem z Łodygowic (można też iść zielonym, zahaczyć o Przysłop i żółtym dotrzeć do czerwonego) lub od Międzybrodzia Bialskiego albo niebieskim od schroniska na Magurce Wilkowickiej lub z Czernichowa.

Jagodna, 977 m n.p.m.           Góra łagodna
Góry Bystrzyckie
(najwyższy szczyt
)

Na Jagodnej. Fot. J. Gawryś. 

Na Jagodną wchodzi się łagodnie - ze schroniska Jagodna na przełęczy Spalona jest może godzina drogi niebieskim szlakiem. Sam wierzchołek nie wywyższa się zbytnio. Góra wymaga trochę więcej wysiłku, jeśli zdobywa się ją wyruszając bezpośrednio z Bystrzycy - to już jest kawałek drogi, trochę asfaltówką, a głównie przez las (szlakiem zielonym do przełęczy i dalej niebieskim), podobnie - gdy idzie się na Spaloną czerwonym szlakiem z Długopola. Sugerując się nazwą spodziewałyśmy się tu jagodowej uczty, ale na innych szczytach zdarzały się nam obfitsze zbiory. Może akurat te lata były nieurodzajne? Nie jest to zatem wzniesienie wielce ekscytujące, ale - nieuczęszczane przez turystów - ma specyficzną, trochę melancholijną atmosferę.

 

Kłodzka Góra, 765 m n.p.m.,       Góra zakamuflowana

Góry Bardzkie
(najwyższy szczyt)

Najbardziej podstępny szczyt w Koronie! Niezbyt wprawdzie trudny do zdobycia (łatwiejsza jest droga z Kłodzka, szlakiem żółtym, niż z Barda – niebieskim, gdyż nie trzeba wspinać się na Ostrą Górę, która zwie się tak nie bez powodu), ale nieoznaczony. W pewnym miejscu w można się tylko natknąć na drogowskaz „Kłodzka Góra – 15 min.”. Jednak już po pięciu minutach wędrówki niemal płaską ścieżką zaczynamy łagodnie schodzić coraz niżej… Dałyśmy się na to nabrać dwa razy. Dalekich widoków na zalesionej Kłodzkiej również brak, ale próby wytypowania szczytu na równej drodze zapadają w pamięć.

Kłodzka Góra. Śniadanie na przypuszczalnym szczycie. Fot. J. Gaczyńska. 

Kowadło, 989 m n.p.m.       Góra wybitnie niedoceniona
Góry Złote

(prawie najwyższy szczyt)

Podobno nazywa się tak, bo kiedyś było własnością niejakiego Kowala, ale płaskie skałki na szczycie rzeczywiście przypominają kowadło. Żeby się tu wdrapać, trzeba się  namęczyć, bo droga miejscami stroma, a z Lądka Zdroju daleka (szlak niebieski do Karpiaka, potem zielony - to taka śmieszna trasa, na której granicę z Czechami ma się na północny wschód). Po drodze zaś takie szczyty, jak Czartowiec - wiadomo, że taka nazwa nie wróży łagodnych stoków... Nieporównanie bliżej zielonym szlakiem z leżących tuż pod Kowadłem Bielic, ale też ostro. Można też zdobyś Kowadło, idąc zielonym szlakiem wprost ze Śnieżnika. Jednak widoki urocze, na wierzchołku cisza, spokój, na skałkach można się rozłożyć wygodnie i podziwiać. A na trasie mnóstwo jagód.
A wszystko to na górze, która wcale nie jest najwyższa w paśmie - wyższy od Kowadła jest niejaki Smrek (1109 po polskiej stronie), na który jednak nie prowadzi żaden szlak.
Ostatnio podobno szczyt Kowadła zarasta świerkami i widoki powoli znikają. Nie jest to jednak zła wiadomośc, bo oznacza, że lasy w tych okolicach regenerują się po katastrofie ekologicznej sprzed dwudziestu lat.


Lackowa, 997 m n.p.m.           Góra nie w kij dmuchał
Beskid Niski
(najwyższy szczyt)

Wydawać by się mogło, że jeśli pasmo zwie się Beskidem Niskim, to nawet jego najwyższe wzniesienie będzie małe i niegroźne. A gdzie tam! Lackowa to góra pełną gębą. Tu szlaki wiodą prosto przez gęsto ułożone poziomice, a zachodnia ściana Lackowej słynie ze swej stromizny. Ze wschodu też niewiele łatwiej. Przy podejściu trzeba się namęczyć, zejście – na łeb, na szyję. Widoki z samej lesistej Lackowej nienadzwyczajne, ale okolica jak z bajki.

Na Lackową wdrapiemy się szlakiem zielonym, którym można zobić ładną wycieczkę z Wysowej do Krynicy, (lub odwrotnie, jeśli ktoś jest miłośnikiem stromych podejść) albo krótszą, skręcając po zejściu na drogę do Izb. Przez szczyt przebiega też czerwony szlak słowacki.

Lackowa z oddali. Fot. A. Gawryś.

Pod Lackową. Fot. A. Gawryś. 

Lubomir, 912 m n.p.m.           Góra trochę ponura
Beskid Makowski
(najwyższy szczyt) 

Z całym szacunkiem dla fanów Lubomira, na nas zrobił on trochę przygnębiające wrażenie. Porośnięty ciemną leśną gęstwiną, droga dość monotonna, marnie oznaczony; w poszukiwaniu szczytu przyszło nam trochę pobłądzić wśród chaszczy - odnalazłyśmy go głównie dzięki kamiennym schodkom, pozostałości po obserwatorium astronomicznym. A do tego miałyśmy pecha do pogody. Ale ten odludny, skryty w lesie zakątek mana pewnoswoich wielkich zwolenników.

Zapuścić się na Lubomir można od schroniska Kudłacze czerwonym szlakiem albo czarnym do czerwonego; albo z przeciwnej strony, tymże czerwonym z Kasiny Wielkiej,  albo też zielonymz Wiśniowej.

Luboń Wielki, 1022 m n.p.m.      Góra samotników.

Beskid Wyspowy
Jak na Beskid Wyspowy przystało, Luboń Wielki jest samotną górą. W Beskidzie Wyspowym pojęcie grani nie istnieje - na każde wzniesienie trzeba się wspiąć od samej podstawy, tak jest też i w tym przypadku. Dwugodzinna wędrówka pod górę nagrodzona jest  dotarciem do malutkiego schroniska - wieżyczki, które przywodzi na myśl chatkę Muminków. Nie jest to schronisko dla turystów spragnionych luksusu (domek z serduszkiem opodal schroniska i samotny kran z zimną wodą to wszystko, na co można liczyć), jednak ma swój niewątpliwy urok. Z pokoiku na piętrze można podziwiać widok na cztery strony świata. My nie miałyśmy tego szczęścia (mgła!), ale za to miałyśmy przyjemność spać w aromacie suszących się grzybów.
Aby prowadzić to schronisko trzeba mieć dużo samozaparcia, więc opiekunowie tego miejsca zmieniają się często. Mury schroniska strzegą wielu ciekawych i czasem smutnych historii...

Wejście - szlakiem zielonym z Rabki-Śmietanowe,  a z Rabki-Zaryte niebieskim lub żółtym (stromo!). Jest też czerwony, od strony Mszany, no i niebieskim można też przywędrować od Naprawy.

 Szczyt Łysicy. Fot. A. Gasek.

Łysica,  612 m n.p.m.            Góra czarownic.

Góry Świętokrzyskie
(najwyższy szczyt)

Jedyny szlak na Łysicę jest czerwony; ze Świętej Katarzyny idzie się niecałą godzinę, z Nowej Słupi to już ładny kawał drogi.My zdobywałyśmy ją zimą, więc było trochę ślisko, ale ogólnie - najniższa góra w zestawieniu nie sprawia trudności technicznych.

Mogielica, 1173 m n.p.m.       Góra (podobno) ciekawa.
Beskid Wyspowy
(najwyższy szczyt)
Ze szczytu Mogielicy rozpościera się jeden z najciekawszych widoków w Beskidzie Wyspowym. My miałyśmy pecha - na szczyt Mogielicy dotarłyśmy w deszczu i we mgle i jedyny zajmujący widok stanowilyśmy my same - wzorcowo przemoczone. Cóż, trzeba będzie wybrać się raz jeszcze.

W okolicy Mogielicę znajdziemy szlak niebieski (na trasie Szczawa - Jurków), żółty i aż trzy różne zielone, a w okolicach Lubomierza - czarny. Ten jednak oraz łączący się z nim zielony są fatalnie oznaczone, trzeba na nich bardzo uważać.


Orlica, 1084 m n.p.m.              Góra nieprzystępna
Góry Orlickie
(najwyższy szczyt po polskiej stronie)

Do Korony Polski przypadła Orlica (najwyższym szczytem Gór Orlickich jest czeska Wielka Desztna). Nieprzystępna dla nas zwłaszcza podczas naszej pierwszej wyprawy, nie dlatego, że szczególnie stroma czy skalista. Orlica jest podobna do innych, lesistych i jagodowych gór w okolicy. Niestety, szlak (zielony z Zieleńca) nie dociera na sam szczyt, a jedynie do niego podprowadza. Co dziwniejsze, granica państw nie biegnie, jak zazwyczaj, granią, a trochę poniżej, tak, że najwyższy punkt góry znajduje się całkowicie w Czechach. Na dodatek w 2001 roku porastały go młodziutkie drzewka, których nie należało deptać. Teraz drzewka podrosły, a granicę można przekroczyć bez stresu, więc Orlica stała się bardziej otwarta na wędrowców.

Zielony szlak po zejściu z Orlicy dołącza do czerwonego i wraz znim biegnie asfaltową Drogą Orlicką. Rozdzielają się pod górą Jeleń, czerwony idzie do Dusznik, a zielony ku Lewinowi.

Na szczycie Orlicy. Fot. A. Słupecka. 

Radziejowa,  1262 m n.p.m.        Góra kiedyś pechowa
Beskid Sądecki
(najwyższy szczyt) 

Radziejowa, obelisk i my. Fot. A. Słupecka. Nikt nie wie, kim był Radziej. Na swoją górę wchodził on jednak zapewne z Przehyby, bo z drugiej strony, trasą z Wielkiego Rogacza. jest znacznie bardziej stromo.

 Gdy zdobywałyśmy Koronę Gór Polski, Radziejowa miała pecha - jej szczyt, sam w sobie niezbyt spektakularny (płaskawy i zalesiony), postanowiono  przystroić betonowym obeliskiem. Ma on upamiętniać tysiąclecie Polski, ale niestety jest to wyjątkowo szpetny obiekt. Na dobiar złego jacyś bezmyślni turyści zaśmiecili okolicę. Przez to wszystko biedna Radziejowa była chyba najmniej ładną górą na naszych trasach. Jednak od 2006 roku stoi na niej wieża widokowa, a także przyrodnicze tablice informacyjne. Trzeba przyznać, że szczyt zyskał na atrakcyjności - z wieży jest co podziwiać!

Rudawiec, 1112 m n.p.m.        Góra jagodowa.
Góry Bialskie

Wędrówka przez Rudawiec. Fot. A. Gasek. 

Zalesiony i niezbyt eksyctujący szczyt, co nie oznacza, że góra jest niewarta zdobycia. Warto przejść tędy, chociażby w drodze na Śnieżnik, ze względu na ogromne połacie jagodzisk. Aby zakosztować soczystych, słodkich owoców trzeba się oczywiście wybrać w odpowiednim po temu sezonie, a na przejście przenaczyć znacznie więcej czasu niż podają drogowskazy.

Przez Rudawiec, szybciej czy wolniej, przejdziemy zielonym szlakiem, od strony schroniska Chata Cyborga i Kowadła lub Śnieżnika. Najbliższa mu miejscowość - co prawda bardzo malutka - to Bielice.

 

 Rysy, 2499 m n.p.m.               Góra spektakularna.
Tatry
(najwyższy szczyt w Polsce)

Na szczycie Rysów. Fot. A. Gawryś.

Nikomu nie trzeba wyjaśniać, czemu zawdzięcza swoją sławę.
Jednak gdyby najwyższa góra w Polsce była niepozorna i nieciekawa, nie ciągnęłyby na nią aż takie tłumy.
Czterogodzinna wędrówka w górę od Morskiego Oka zapewnia niezapomniane widoki i ekscytujące odcinki pokonywane przy pomocy łańcuchów. Turyści ciągną więc na Rysy tłumnie, często niestety wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Niektórych słynny "tramwaj na Rysy" zniechęca, jednak w piknikowej atmosferze na szczycie jest coś miłego ... i może nieco surrealistycznego?  

 Skalnik, 945 m n.p.m.     Góra poprawiona

Rudawy Janowickie
(najwyższy szczyt)

Na Skalniku. Fot. A. Gawryś. 

Skopiec, 724 m n.p.m.,        Góra nieśmiała
Góry Kaczawskie
(najwyższy szczyt)

Skopiec. Fot. J. Gawryś. 

 Wraz z bliźniaczym, o metr - jak się przyjmuje - niższym (tu także wysokości są niepewne) Barańcem, Skopiec nie stanowi może najbardziej imponującego szczytu w zestawieniu; jest raczej niewielki, łagodny, zalesiany młodymi drzewkami. Jednak jego rzadko uczęszczane okolice mają swój urok, można tu napotkać naprawdę miłe widoki.

 Skrzyczne, 1257 m n.p.m.   Góra narciarska
Beskid Śląski
(najwyższy szczyt)

 W ogóle ten rejon słynie z dobrych warunków narciarskich. Co chwilę można się natknąć a to na kolejkę, a to na wyciąg. Dla turysty pieszego też jest to niezłe miejsce. Szlaków do wyboru sporo - niebieski, zielony, czerwony - ze Szczyrku i Rybarzowic, a ze szczytu rozległa panorama.

Sokolica,     Góra z widokiem.
Pieniny

Widok z Sokolicy. Fot. A. Gawryś.  Na Sokolicę można dojść łagodnie od Krościenka lub ciężko dysząc od Szczawnicy, można też przewędrować Sokolą Percią od strony Trzech Koron. Niezależnie od tego jak się wejdzie, widok Dunajca wiele metrów w dole  i charakterystycznych starych sosen niezawodnie odbiera dech w piersiach.
Na Sokolicy zwykle nie ma tłumów, można więc pobyć sobie sam na sam z górą i pomarzyć. To jedno z tych miejsc, w których przypomina się człowiekowi, że niektóre stworzenia mają skrzydła i takie widoki na codzień...
Według mnie najprzyjemniej na szczycie siedzi się wczesnojesiennym ciepłym popołudniem, kiedyzachodzące pomału słońce jeszcze dość mocno przygrzewa. Ale są też tacy, którzy na Sokolicy czekają na wschód słońca...
(Niezależnie od marzeń i romantycznych porywów, na szczycie trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek i przyjąć, że barierki są tu z ważnych przyczyn!)

 

 Szczeliniec Wielki, 919 m n.p.m.       Góra z fantazją
Góry Stołowe
(najwyższy szczyt)

Z daleka faktycznie wygląda, podobnie jak wiele okolicznych wzniesień, jak stół – przykryty plisowanym obrusem. Tylko godzina wspinaczki z Karłowa (po schodach) i już można się zanurzyć w skalny labirynt. Obowiązują bilety, ale warto. To  stajemy nad pionową przepaścią (są barierki), to schodzimy gwałtownie w dół między wilgotne ściany skalne, to natykamy się na skałkę w kształcie wielbłąda czy małpiszona i inne, pobudzające wyobraźnię formacje. Czasem na Szczelińcu panuje spory tłok, lecz jest to idealne miejsce na wyprawę z dzieckiem – wycieczka niezbyt długa, dla młodych nóżek niewyczerpująca, a fascynująca. Na pewno Szczelinie jest w zestawieniu koronnym szczytem wyjątkowym.

Szczeliniec Wielki. Fot. A. Gawryś. 

 

 Ślęża, 718 m n.p.m.              Góra magiczna
Masyw Ślęży
(najwyższy szczyt, ma się rozumieć)

Śłęża wystaje znienacka z płaskiej okolicy. Nic dziwnego, że od tysiącleci intrygowała ludzi i że była miejscem świętym i obrzędowym. Ma ciekawą historię oraz sugestywną atmosferę, którą tworzą tajemnicze lasy i kultowe rzeźby i wały. Łatwo tu dotrzeć, choćby z Wrocławia - oznacza to dużą liczbę turystów, którzy niestety nie zawsze zachowują się z szacunkiem dla góry i reliktów przeszłości.Szlaków na Ślęży jest aż nadto. Na szczyt zaprowadzą nas żółty (z Sobótki) i czerwony (na trasie Sobótka - Oleszna)

Śnieżka, 1602 m n.p.m.          Góra meteorologiczna
Karkonosze,

(najwyższy szczyt)

Śnieżka. Fot. J. Gawryś. 

O Śnieżce i jej osobliwościach geologicznych, botanicznych i klimatycznych można by wiele opowiadać. Zwłaszcza na te ostatnie trzeba uważać, wiatry, burze, śnieżyce, deszcze i chmury,  roczna średnia temperatura 1 stopień C - wszystko to czyha na turystów.

Surową i imponującą urodę Karkonoszy akurat na samym ich najwyższym szczycie trudno podziwiać w pełnej krasie - jako niezwykle popularny cel wycieczek bywa mocno zatłoczony. Nieco surrealistycznie w dzikim krajobrazie wygląda obserwtorium metoerologiczne. Za to widoki po drodze - pierwsza klasa, chociaż to trasy nie dla każdego, a na pewno nie dla tych, którzy nie lubią przepaści i wielkich przestrzeni.

Opcji, jak dostać się na Śnieżkę jestcała masa - można wyruszyś z Karpacza, ze Szklarskiej Poręby, z któregoś z pobliskich schronisk, a także od strony Czech, przejść przedtem pół Karkonoszy albo ułatwić sobie sprawę, podjeżdżając wyciągiem na niedaleką Kopę. Warto dodać, że ta polsko-czeska góra dla naszych sąsiadów jest najwyższa w kraju (nie, nie ma czegoś takiego jak czeskie Tatry!).

Śnieżnik, 1425 m n.p.m.        Góra płaska jak stół.
Masyw Śnieżnika (najwyższy szczyt, jak sama nazw wskazuje)dzikim krajobrazie wygląda

Szczyt Śnieżnika. Fot. A. Gawryś. 

Góra płaska jak stół.
Oczywiście tylko na szczycie.
Cała góra do płaskich nie należy, a ostre podejście potrafi całkiem nieźle dać w kość. Jednak gdy dotrze się na szczyt, trudno cokolwiek dojrzeć,  ponieważ rozległa połać szczytu ciągnie się właściewie "po horyzont."
Stojąca kiedyś na szczycie wieża widokowa musiała dostarczać nie lada atrakcji wizualnych, niestety - została po niej nędzna kupka gruzu...

 

Tarnica,            Góra w chmurach
1346 m n.p.m.
Bieszczady
(najwyższy szczyt)

Tarnia. Fot. J. Gaczyńska. 

Sylwetki Tarnicy z charakterystyczną, wdzięcznie wygiętą przelęczą nie można pomylić z żadną inną górą.  Ze szczytu rozciąga się wspaniała panorama - pod warunkiem, że nie tonie on w chmurach i mgle, co się trafia często, a nawet przeważnie. Warto pamiętać, że w Bieszczadach nie jest już tak pusto, jak dawniej. W sezonie, na najpopularniejszych trasach, a więc także w okolicach Tarnicy, może panować istny tłok!

Na Tarnicę wiodą szlaki z trzech stron:- niebieski a Wołosatego, a czerwony z Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch dochodzą do przełęczy Siodło - na sam czubek prowadzi krótko szlak żółty - a potem łączą się i biegną ku Przełęczy Goprowców.

 

Trzy Korony       Góra popularna.

Pieniny

Malownicze Trzy Korony. Fot. A. Gawryś. Niewiele jest gór o tak charakterystycznym, natychmiast rozpoznawalnym kształcie. Niewiele jest też gór, które łączą aż tyle cech pożądanych przez turystę. Górę można podziwiać z dołu i z góry, jako że widoczna jest doskonale z wielu zakątków Pienin. Na szczyt wiedzie wiele szlaków, z których najatrakcyjniejsza jest droga przez wąwóz Sobczański, a najłagodniejsza od strony Krościenka, więc turysta ma w czym wybierać. Po drodze mija się bajecznie kolorowe, obłędnie pachnące, brzęczące tysiącami drobnych skrzydełek łąki pienińskie (w pełni rozkwitu będące w lipcu)
No i do tego ten widok ze szczytu!
Nic dziwnego, że Trzy Korony słyną na całą Polskę i stanowią obowiązkowy punkt programu wszystkich kolonii i wycieczek. W każdym razie w kolejce do szczytu stać warto!

 

 Widok z Trzech Koron. Fot. A. Gawryś. Widok z Trzech Koron. Fot. A. Gawryś.

Turbacz, 1310 m n.p.m. 

Gorce
(najwyższy szczyt)

Waligóra, 936 m n.p.m.    Góra dla tych, co lubią konkrety

Góry Kamienne              
(najwyższy szczyt)

Dlaczego?  Bo podejście (żółtym szlakiem od schroniska Andrzejówka) jest bardzo strome, ale za to bardzo krótkie. Trzeba się pomęczyć rzetelnie, ale krótko - i już szczyt zdobyty. Na widoki raczej nie należy liczyć (szumi dokoła las). Z drugiej strony jest trochę łagodniej, ale nie bardzo, bo Waligóra to taki stożek, jak z dziecięcego rysunku.

Wielka Sowa, 1015 m n.p.m.  Góra dla początkujących

Góry Sowie
(najwyższy szczyt)

Wielka Sowa jest górą sympatyczną i nietrudną, a na szczycie czeka dodatkowa atrakcja.. Już ponad stuletnią wieżyczkę wieńczącą Wielką Sowę niedawno pięknie odremontowano i można z niej podziwiać wdzięczną panoramę. Niestety, lasy na jej zboczach mocno zmarniały pod wpływem zatrucia środowiska i sporo tu smutnych wiatrołomów.

Widok z Wielkiej Sowy. Fot. J. Gawryś. 

Wysoka, 1050 m n.p.m.           Góra w cieniu niższej góry.
Pieniny
(najwyższy szczyt)
Wysoka pozostaje nieodmiennie przyćmiona przez popularne Trzy Korony. Niektórzy, nieoczytani turyści odbierają jej nawet niesłusznie prawo do tytułu najwyższej góry w Pieninach. Podczas gdy na Trzy Korony ciągną w sezonie letnim nieprzeliczone rzesze młodzieży szkolnej i wczasowiczów, na Wysoką docierają nieliczni. Bo i droga trudniejsza i dłuższa, a końcowy jej odcinek odbywa się prawie zawsze po kostki w błocie, które w tym miejscu nie wysycha nawet w lipcowe upały.
To zresztą lepiej, że na Wysoką nie ciągną tłumy, gdyż wyeksponowany szczyt nie jest w żaden sposób zabezpieczony i trzeba na nim zachować ostrożność.
Widoki z Wysokiej są jednak imponujące i rozległe. Jeśli ktoś chce nauczyć pociechę czytania mapy, to jest to po temu wspaniałe miejsce!

Wysoka Kopa, 1126 m n.p.m.       Góra księżycowa.
Góry Izerskie
(najwyższy szczyt)

Na szczyt Wysokiej Kopy nie dociera żaden szlak, ale trasa czerwona (niedaleko Szklarskiej Poręby) doprowadzi nas w jego pobliże, a stąd  niedługą ścieżynką dojdziemy na - dość płaski zresztą - wierchołek. Krajobraz Gór Izerskich jest charakterystyczny i melancholijny - duże przestrzenie, łagodne wzniesienia, torfowiska, jagodziska, pozostałości uschniętego lasu i trochę młodych drzewek. Zwłaszcza w porównaniu z sąsiednimi Karkonoszami to prawdziwe pustkowie i można się tu poczuć jak na księżycu.

Widok spod Wysokiej Kopy. Fot. J. Gawryś. 

 

 

 

Image

 

 

Zmieniony ( 24.07.2013. )