Strona główna arrow Beskidy, Tatry, Pieniny '04
Beskidy i Gorce 2002
Redaktor: Anna Gasek   
08.11.2009.

KORONA GÓR POLSKI

 

Beskid Śląski, Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce.

Z dziennika podróży 2002 rok. 10 – 17 sierpnia.

 Widok ze Skrzycznego. Fot. J. Gaczyńska.

Widok ze Skrzycznego. Fot. J. Gaczyńska.

Warszawa – Bielsko-Biała – Szczyrk – Beskid Śląski – Skrzyczne 1257 m n.p.m.

Bielsko-Biała – całoroczne schronisko młodzieżowe w mieście jest duże, ale godne polecenia, znajduje się w miarę niedaleko dworców. W pierwszym momencie trudno tam trafić, ale jak się okazuje droga jest prosta. Opłata wynosi, dla dorosłych 16 zł., a dla studentów 12 zł.

Szczyrk – z Bielska-Białej autobusem nr 8 dojeżdża się do kolejki na Szyndzielnię, za jedyne 7 zł. wagonikiem gondolowym wjeżdża się na szczyt góry. Na szczycie stoi ładne drewniano – kamienne schronisko z wieżą, pokój 6 – 8 osobowy kosztuje tam 18 zł. za noc od osoby. Z Szyndzielni na Klimczok wydeptana jest autostrada, a różnica poziomów między dwoma szczytami wynosi 80 metrów, co jest prawie niewyczuwalne. Szczyt Klimczoka paskudzi wieża telekomunikacyjna, ale to znak czasów, chcemy mieć telefony komórkowe, to musimy takie elementy tolerować, pomimo wieży widok jest ciekawy, widać schronisko na Szyndzielni. W schronisku pod Klimczokiem pokój 6 osobowy z łazienką kosztuje 20 zł. za noc od osoby, a schronisko posiada też basen i ogólnie prezentuje się bardzo sympatycznie. Zejście niebieskim szlakiem z Klimczoka do Szczyrku na początku prowadzi ostro w dół po kamieniach, następnie wychodzi się na drogę asfaltową, którą do centrum Szczyrku idzie się 1,15 h. Szczyrk wygląda jak kurorcik, pełno jest knajpek, barów i restauracji, tętni życiem wakacyjnym.

 

 Skrzyczne widziane spod Klimczoka. Fot. A. Gawryś.

Skrzyczne widziane spod Klimczoka. Fot. A. Gawryś.

Skrzyczne (1257 m) – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Ze Szczyrku na Skrzyczne prowadzi niebieski szlak, idzie się średnio ostro pod górę po kamieniach. Dochodzi się do wyciągu krzesełkowego i przechodzi się na drugą stronę, przy drodze rośnie wspaniała jodła – pomnik przyrody i wielka lipa, a na niej rośnie młody jarząb pospolity czyli jarzębina. Wzdłuż drogi obłędnie kwitną goryczki trojeściowe. Po dojściu do stacji pośredniej wyciągu, na Jaworzynie, szlak mocno odbiega od kolejki, skręca i okrąża zbocze, za którym roztacza się wspaniała panorama na Jezioro Żywieckie, Beskid Mały i okoliczne doliny. Następnie okrężną drogą szlak doprowadza z powrotem do wyciągu i wprowadza na szczyt Skrzycznego. Wierzchołek jest duży i zabudowany, znajdują się tam stacja przekaźnikowa z wielkim budynkiem obsługi, stacja wyciągu, schronisko i inne cuda. Droga na szczyt zajmuje 2,30 h.

Łodygowice – Beskid Mały – Czupel 933 m n.p.m. – Magórka Wilkowiska – Łysa Góra.

Łodygowice – we wsi znajduje się neogotycka rezydencja, zbudowana na miejscu dawnego zamku, obecnie nie jest szczególnie ciekawa, a pozostałości zamku są zarośnięte i trudno dostępne. Kościół w Łodygowicach jest godny uwagi, zbudowany w 1797 roku, z drewna, ma podwójne ściany i tak zwane soboty, czyli krużganek okalający kościół, gdzie ludzie przybywający z dalszych okolic mogli przespać noc z soboty na niedzielę. Z zewnątrz budowla jest ciemna i surowa, ale wnętrze ma rozbrajająco rokokowe, ołtarz jest złoto-granatowy, ołtarze boczne złoto-morskie, a organy złoto-pomarańczowe, sufit i ściany też są bardzo kolorowe, wrażenie jest niesamowite.

 

 Czupel - z oddali  widać, że niezbyt to wybitny szczyt. Fot. A. Gawryś.

Czupel - z oddali  widać, że niezbyt to wybitny szczyt. Fot. A. Gawryś.

Czupel (933 m) – najwyższy szczyt Beskidu Małego. Z Łodygowic można iść zielonym szlakiem na Przyszop; trzeba uważać, ponieważ w połowie sierpnia na tej drodze napadają na turystę wielkie i soczyste jeżyny przez co krok staje się nierówny, a czas przejścia wydłuża. Szlak biegnie średnio ostro cały czas pod górę. Następnie należy zmienić szlak na żółty, a potem na czerwony. Przy czerwonym szlaku znajduje się okazała skała o której mówią ludowe podania, że jest związana z diabłem. Przyglądając się skale ma się, wrażenie, że jest to wstrętna morda, możliwe że diabelska, ale legenda ułożyła się inaczej, a nazywa się „Legenda o złej młynarzównie” .

Przed szczytem Rogacz, skręca się na niebieski szlak i po około 10 minutach dochodzi się do miejsca w lesie. W tym miejscu w lesie leży kupka kamieni, a na jednym ktoś wyrzezał napis Czupel 933. Mamy ciekawe góry, sieć szlaków, szkoda, że nikomu się nie chce lub, że brak jest pieniędzy na takie drobiazgi, jak oznaczenie choćby najwyższych szczytów poszczególnych pasm.

 

 Szczt Czupla - raczej płasko i kameralnie. Fot. A. Gasek.

Szczt Czupla - raczej płasko i kameralnie. Fot. A. Gasek.

Magórka Wilkowicka – z Czupela na Magórkę prowadzi niebieski szlak, jest tam schronisko i węzeł szlaków.

Łysa Góra – z Magórki na Łysą Górę prowadzi czerwony szlak. W połowie sierpnia przy malowniczej zresztą drodze kwitną w niezliczonej ilości goryczki trojeściowej. Ciekawostką było, że w 2002 roku wszystkie goryczki zamiast granatowych kwiatów miały kwiaty różowe. Ponieważ nie obserwowano tych roślin w innych latach, trudno stwierdzić czy była to jednoroczna anomalia, czy jest to zmiana genetyczna w tej populacji.

Łysa Góra chyba dawno nie jest używana, ponieważ wylądować tam na miotle byłoby trudno, szczyt wcale nie jest łysy. Czerwonym szlakiem dochodzi się do przedmieść Bielska-Białej, skąd do centrum miasta można się zabrać miejskim autobusem nr 2.

Pcim – schronisko „Kudłacze”.

Schronisko „Kudłacze” – z Pcimia czarny szlak prowadzi średnio ostro pod górę na szczyt Bani, potem idzie się w miarę po płaskim i dochodzi do drogi prowadzącej do wsi Kudłacze. Droga jest prawie asfaltowa biegnie średnio ostro pod gorę, ale zawsze po asfalcie idzie się gorzej, dlatego ten odcinek szlaku jest dość męczący. Schronisko jest nieduże, ładnie prezentuje się z zewnątrz, a i wnętrze jest miłe. Nocleg kosztuje 15 zł + 3 zł prysznic. (10,5/ 16 punktów)

 

W drodze na Banię. Fot. J. Gaczyńska. 

W drodze na Banię. Fot. J. Gaczyńska.

Beskid Makowski – Lubomir 904 m n.p.m. – K asina Wielka – Rabka – schronisko „Luboń Wielki” na Luboniu Wielkim (1022 m) w Beskidzie Wyspowym. 

Lubomir (904 m) – najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego. Ze schroniska „Kudłacze” czarnym szlakiem dochodzi się do Łysiny (891 m) i dalej płasko do Lubomira. Ze szczytu nie ma widoków, jest zarośnięty, a tabliczka informująca o nazwie góry jest dość dobrze zamaskowana. Punktem charakterystycznym są betonowe schodki pozostałość obserwatorium astronomicznego, ponoć w tamtych okolicach są bardzo dobre warunki do obserwacji gwiazd. Obserwatorium astronomiczne na szczycie Lubomira zbudowali w latach międzywojennych Lubomirscy i podobno odkryto z niego jakąś kometę. Obserwatorium zostało wysadzone w powietrze przez Niemców w czasie wojny, a astronomowie mają teraz swoją bazę w schronisku „Kudłacze”. 
 

 Szczyt Lubomira niełatwo znaleźć. Fot. J. Gaczyńska.

 Szczyt Lubomira niełatwo znaleźć. Stan oznakowania szlaku nie sprzyja turystom. Fot. J. Gaczyńska.

Z Lubomira czerwony szlak łagodnie sprowadza do Przełęczy Wierzbanowskiej, ale podejście na Wierzbanowską Górę jest męczące, po drodze piękne panoramy z jednym ze szczytów Beskidu Wyspowego, Lubogoszczem. Z Wierzbanowskiej Góry droga w dół jest nużąca i czasami nawierzchnia utrudnia marsz. Szlak sprowadza do drogi asfaltowej, którą można dojść do Kasiny Wielkiej.

Schronisko „Luboń Wielki” – z Rabki-Zaryte, na Luboń można podejść niebieskim szlakiem, podejście jest w miarę krótkie (1,30 h), ale „po byku”. Cały czas idzie się dość ostro pod górę. Schronisko na szczycie jest urocze, na dole znajduje się bufet z maleńką świetlicą i miniaturową łazienką w której jest umywalka (była ciepła woda!), a na górze jest sala sypialna z oknami na cztery strony świata. Wszystko jest bardzo miłe, jedynym mankamentem dla wymagających może być ubikacja na zewnątrz, czyli wychodek. Nocleg kosztuje 15 zł. (13,5/16 punktów).

 

Luboń Wielki – Rabka–Zaryte – Lubomierz.

 Z Lubonia można zejść kilkoma szlakami. Szlak żółty do Rabki-Zaryte jest bardzo malowniczy i ciekawy technicznie, ale nie polecany w deszczowy dzień i z dużym worem. Pierwsza część szlaku sprowadza ostro w dół przez las z wystającymi korzeniami które w czasie deszczu robią się przeraźliwie śliskie. Następnie szlak wchodzi na głazowisko gdzie często trzeba używać czterech kończyn. Po zejściu do drogi jest już spokojnie, ale gdy leje z nieba, to droga zamienia się w strumień. Można ująć to tak: w deszczowy dzień szlak żółty to „wyrypa” dla chętnych.

Lubomierz – w wiosce brak jest oznaczonych miejsc noclegowych, ale miejscowi wynajmują pokoje. Znajduje się tam drewniany kościółek kryty miedzianą blachą, bardzo ładna budowla.

 

Beskid Wyspowy – Mogielica 1170 m n.p.m.

Mogielica (1170 m) – najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Z Lubomierza można pojechać do Koszarek i dalej niebieskim szlakiem wejść na szczyt. Szlak niebieski prowadzi przez długi czas prawie płasko, szeroką drogą, a pobocza pełne są jeżyn, które 15 sierpnia dopiero zaczynały owocowanie, ale i tak było ich dużo. W połowie drogi niebieski szlak łączy się z żółtym i najpierw jest ostre podejście, a potem duża polana (Hala Mogielica), przy dobrej pogodzie mogą tam być ładne widoki. Na końcu polany ostre, ale krótkie podejście na szczyt. Oczywiście, jak większość gór w Beskidach, szczyt Mogielicy nie jest oznaczony (tabliczki brak, za to stoi tu krzyż).

Z powrotem do Lubomierza można iść niebieskim i żółtym szlakiem, następnie dalej żółtym, ostre podejście na Krzysztonów (1012 m), potem płasko i lekko ostro na Kutrzycę (1051 m). Za Kutrzycą od żółtego szlaku powinien odchodzić zielony i wprowadzać na Jasień (1052 m), ale w terenie wygląda to tak, że żółtym szlakiem wchodzi się na szczyt Jasienia i tam zaczyna się szlak zielony, który od razu ostro biegnie w dół. 

Mogielica zdobyta, ale najgorsze jeszcze przed nami.  Fot. A. Gasek.

Mogielica zdobyta, ale najgorsze jeszcze przed nami.  Fot. A. Gasek.

To jest początek, od tego momentu co rozwidlenie dróg, to brak znaku, w którą skręcić, znaki namalowano dopiero po ok. 50 metrach. Od zielonego szlaku odchodzi czarny który już bezpośrednio prowadzi do Lubomierza, niestety jego oznakowanie w terenie jest karygodne. Znak, że czarny szlak się zaczyna, został namalowany, ale następnie droga się roztrajała i na żadnej nie było znaku, którą biegnie szlak. Poszukiwania zajęły trochę czasu, a szlak znalazł się na drodze biegnącej przez łąkę namalowany na kamieniu, który zarósł jagodzinami. Żadne następne rozstaje nie były oznaczone, podobnie jak skręty szlaku, nawet takie o 90 stopni. Niestety tak było do samej wsi, przez co droga wydawała się męcząca. Jeżeli człowiek decyduje się na wyruszenie gdzieś bez szlaku, to wie, że musi liczyć na siebie, ale jeżeli jest szlak, to dobrze by było, aby człowieka prowadził i był pomocny, a nie wręcz przeciwnie.

Beskid Wyspowy - mgła, mżawka, szlak bawi się w chowanego. Fot. A. Gasek.
Beskid Wyspowy - mgła, mżawka, szlak bawi się w chowanego. Fot. A. Gasek.

Gorce – Turbacz 1310 m n.p.m. – schronisko “Turbacz”.

Turbacz (1310 m) – najwyższy szczyt Gorców. Z Lubomierza na Turbacz można pójść czarnym szlakiem przez Kudłoń, ale ponieważ jest to dalszy ciąg szlaku czarnego  z Mogielicy, więc jeszcze we wsi szlak czarny doprowadza do trzech dróg, na których brak jest w zasięgu wzroku następnego znaku. Przez jedną z dróg przepływa szeroki strumień. Na suchych drogach znaki nie pojawiają się nawet po kilkudziesięciu metrach, a jeżeli się przejdzie przez wodę (głębokość do kolan i bystry nurt) to nigdy nic nie wiadomo.

Inna możliwość wejścia na Turbacz to dojazd do Przełęczy Przysłop i dalej niebieskim szlakiem doliną Kamienicy do Przełęczy Borek. Na mapie „Gorce” PPWK z 1989 roku, szlak prowadzi bitą drogą jezdną, aż do samej przełęczy. Na początku rzeczywiście jest nawet asfalt, dalej droga bita, ale potem strumień sześciokrotnie rozrywa drogę na części, więc staje się ona ścieżką, a przejście suchą nogą przez rozlewiska i nurty wymaga trochę sprytu, dlatego rysowanie jej jako drogi jezdnej jest dużą przesadą; poza tym droga jest naprawdę przyjemna. Z Przełęczy Borek dalej podąża się szlakiem żółtym pod górę przez stary bukowy las, szlak doprowadza do Czoła Turbacza, skąd rozpościera się widok na Gorce i nawet jest tablica informująca, co się widzi, dalej szlak prowadzi obok schroniska na szczyt Turbacza, który jest zarośnięty i nieoznaczony (nie wlicza się betonowego pomazanego obelisku), ale to już norma.

Szczyt Turbacza - niestety obelisk  nie dodaje mu urody! Fot. A. Gasek.

Szczyt Turbacza - niestety obelisk  nie dodaje mu urody! Fot. A. Gasek.

Schronisko „Turbacz” – jest wielkie, ale wygląd zewnętrzny jest zachęcający, wnętrze może nie jest wyjątkowo przytulne, ale wszystko jest jak trzeba. Wyjątkowo miłe było włączenie kaloryferów wieczorem w schronisku. Mimo, że przecież było to lato, to ostatnie dni były deszczowe i turyści mieli dużo mokrych rzeczy w plecakach i na sobie. Obsługa w takim schroniskowym molochu, była sympatyczna, a różnie to bywa w innych miejscach.  (11/16 punktów)   

 

 

Więcej opowieści koronnych

 

Powrót do strony głównej. 

Zmieniony ( 05.01.2020. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »