Strona główna arrow Historia Jana i Mareszki
Opowieść o Rycerzu i Żabie
Redaktor: Anna Gasek   
02.07.2009.

W Bodzentynie w Górach Świętokrzyskich stała ongiś wspaniała rezydencja książąt kościoła. Ruiny zamku, albo pałacu zawsze kryją w sobie zalążek jeszcze nie odkrytej legendy, czasami wystarczy tylko jedno zdanie, aby reszta ułożyła się w …

 Opowieść o Rycerzu i Żabie.

Właściciel pięknego zamku i włości w okolicy Bodzentyna, rycerz Władeczek zwany Wkurzonym, wracał po wyprawie krzyżowej do domu. Zbliżając się do granic swojej posiadłości już marzył o kluskach które ugotuje mu jego ukochana żona Julia. Niestety dojeżdżając do zamku zobaczył wywieszone czarne, żałobne flagi. Zapytani ludzie powiedzieli mu, że Julię zeżarł wędrowny smok szary grasujący pod nieobecność rycerza w okolicy. Władeczek wkurzył się i go poniosło. Rozpędził swego rumaka i chciał skoczyć do rzeki Psarki, ale koń istota niegłupia, poza tym w Julii się nie kochał, zarył kopytami w krawędź urwiska...
... i Władeczek poleciał w nurt, wrzeszcząc: - "I to ty mi to zrobiłeś mój wierny Siwku!!!" Oczywiście Siwek tylko się uśmiał, jak to koń.

 Gdy Władeczek pławił się w lodowatym nurcie Psarki, Julia całkiem żywa zdjęła czarne flagi i rzekła: jes, jes, jes!!! Potem posłała po całkiem niezłego gajowego, żeby wymieszać z nim materiał genetyczny.

 Rycerz Władeczek. Rys. Anna Gawryś.

Tu jednak nie kończy się wątek rycerza Władeczka zwanego Wkurzonym. Julia miała siostrę Agatę, dziewczynę o złotym sercu, ale szpetną, w zamku zwano ją Żabą z Pogórza. Agata z okna swojej komnaty obserwowała całą akcję, a ponieważ skrycie kochała Władeczka, więc pobiegła go ratować. Dotarła na czas i wyciągnęła jeszcze letniego rycerza na brzeg. Po odzyskaniu przytomności i szybkim choć może pobieżnym zorientowaniu się w skomplikowanej intrydze, Władeczek wkurzył się okrutnie, ale gdy zastanowił się jeszcze chwilę stwierdził, że nie chce mu się machać ciężkim mieczem i obcinać członków gajowemu i Julii. Wziął Agatę zwaną Żabą na Siwka, bo tego jednak końskie sumienie ruszyło i zlazł do swego pana, i pojechali ku zachodzącemu słońcu.

I żyli długo i szczęśliwie... Rys. Anna Gawryś.

 

I oczywiście wszyscy żyli tak długo i tak szczęśliwie jak na to zasługiwali.
  
Zmieniony ( 24.11.2009. )
 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »